AktualnościZboża

Nowa tendencja w siewie zbóż w regionie

W naszym regionie coraz więcej rolników zwiększa areał uprawy ozimin kosztem zbóż jarych. Ta tendencja jest zauważalna praktycznie w każdym gospodarstwie. Nie oznacza to całkowitego odejścia od roślin jarych, choćby ze względu na płodozmian. Jednak, coraz częściej rolnicy zastanawiają się czy lepiej zasiać późną oziminę lub wykonać siew przewódkowy kosztem np. jęczmienia jarego, mieszanki czy pszenicy jarej.

Zazwyczaj wybierają wariant pierwszy, czyli późna ozimina, rzadziej przewódka. Rolnicy mówią wtedy: „zdaję sobie sprawę, że plon oziminy będzie gorszy, ale przynajmniej mam gwarancję, że przezimuje, a plon i tak będzie porównywalny, a nawet lepszy niż zboża jarego. Nie muszę też martwić się tak bardzo, że będzie wiosną susza”. Wszystkiemu winne są stale pogarszające się warunki agrometeorologiczne i ciągle powtarzające się wiosenne susze. Także i w tym sezonie tego doświadczyliśmy.

Niestety nie tylko ilość opadów i temperatury o tym decydują, ale także zubożenie naszych gleb. Zasada jest prosta: im mniej materii organicznej – w tym humusu – tym gorsze warunki wodne gleb, ponieważ spada polowa pojemność wodna. To powoduje, że z każdego opadu gleba zatrzymuje mniej wody. Dodatkowo występują wyższe temperatury, co powoduje że przy wysokiej transpiracji i mniejszej ilości opadów w okresie wegetacji zwiększa się mineralizacja i przy gwałtownych opadach składniki pokarmowe uciekają do głębszych warstw gleby lub do zbiorników i cieków wodnych, powodując ich nadmierną eutrofizację, co widzimy gołym okiem już na początku maja.

Z drugiej strony rośliny uprawne, to żywe organizmy, w życiu których występują okresy istotne dla rozmnażania związane ze zmianami biologicznymi wewnątrz nich, czasami określane jako okresy krytyczne. Najważniejsze warunki, jakie wtedy muszą być spełnione to właśnie odpowiednia ilość wody, właściwa temperatura oraz dostępność wszystkich niezbędnych składników pokarmowych makro- i mikroelementów. To właśnie niespełnienie tych warunków jest powodem wielu strat w plonowaniu. Te prawidłowości dotyczą wszystkich bez wyjątku roślin. Dlatego postępowanie rolników i podejmowane przez nich decyzje związane z siewem wydają się bardzo ważne  i zazwyczaj uzasadnione w większości przypadków.

Wzrost zbóż zaczyna się od momentu wysiewu ziarna do gleby

Aby skiełkować, roślina potrzebuje tylko 2 czynników – wilgoci i odpowiedniej temperatury. W tym momencie składniki pokarmowe ziarno już posiada wewnątrz i do skiełkowania nie pobiera ich z gleby, bo nie ma czym. Dlatego jakość ziarna siewnego pozostaje poza wszelką dyskusją – jest najważniejsza. Trwa to do momentu wytworzenia korzonka i pędu, które zapewnią pobieranie wody z gleby i składników pokarmowych (korzonek) oraz światła i dwutlenku węgla (pęd nadziemny).

Dlatego im lepszej jakości ziarno zostanie wysiane i im lepsze warunki glebowe stworzone będą do skiełkowania, tym lepsze otrzymamy wschody. Dopiero po całkowitym wyczerpaniu zapasów z wysianego ziarna roślina zaczyna w pełni samodzielne życie. Od tego momentu roślina coraz bardziej intensywnie zaczyna rosnąć tworząc pęd główny i pierwsze 3 liście. Z praktycznego punktu widzenia pierwszy okres (siew – faza 3 liści) w rozwoju zbóż wymaga oprócz materiału siewnego sprawdzonego pod względem zdrowotności, siły, energii kiełkowania i czystości także następujących warunków:

– Stworzenia jak najlepszych, równych warunków glebowych poprzez prawidłowe przygotowanie pola, tak aby gleby nie przesuszyć. Im mniej wzruszamy glebę, tym lepiej. Ale co zrobić po bardzo późnych przedplonach jak buraki czy kukurydza na ziarno? Po burakach wydaje się wystarcza porządna powierzchniowa uprawa bez orki. a po kukurydzy – tu zdania są podzielone, zazwyczaj kończy się na orce i agregacie przedsiewnym, o ile są ku temu warunki wilgotnościowe albo strip-till.

– Wykonanie siewu w optymalnym terminie, na właściwą głębokość (2–4 cm) i w odpowiedniej gęstości (licząc w sztukach na 1 m2), to podstawowy warunek udanych plonów. Każdy gatunek ma określone własne optymalne gęstości siewu i tego trzeba się ściśle trzymać. Np. wg Grabińskiego (IUNG) dla pszenicy ozimej wynosi ona 380 ziaren/m2, pszenżyta ozimego 330 szt./m2, żyta ozimego 250 szt./m2 i jęczmienia ozimego 300 szt./m2, ale gdy termin jest bardzo późny – wtedy należy normę zwiększyć, ale wg mojej obserwacji nie trzeba więcej niż 10–15%. Ważniejsza jest jakość przygotowania gleby i głębokość siewu. Co do terminu, to wiemy, kiedy jest on optymalny dla każdego gatunku. Co się jednak stanie, gdy musimy zasiać później? Z naszych doświadczeń, jakie uzyskaliśmy przez 25 lat prowadzenia kolekcji odmian podczas Kujawsko-Pomorskich Dni Pola w Grubnie wynika, że opóźnienie siewu na przykład jęczmienia ozimego i wysiew nawet na początku października pozwalał uzyskiwać dobry plon większości odmian. To samo dotyczyło żyta ozimego zarówno populacyjnego, jak i hybrydowego. Pszenicę i pszenżyto zazwyczaj udawało się wysiewać w terminie optymalnym, czyli w naszym regionie do 5 października. Jednak doniesienia wielu rolników wskazują, że można zebrać dobry plon także, gdy siejemy nawet na początku listopada, pod warunkiem, że siew mógł być wykonany w sprzyjających warunkach wilgotnościowych. Jak potwierdzają rolnicy zazwyczaj późno siane zboża są zdrowsze przez dość długi czas, podczas gdy wczesne siewy często już trzeba chronić tak przed chorobami, jak i szkodnikami ze względu na zazwyczaj długą i dość wilgotną jesień i potwierdzam, że tak właśnie jest. Na pewno ujemną stroną jest słabiej wykształcony system korzeniowy niż przy siewie w terminie optymalnym, ale jest on i tak lepszy (podobnie jak u przewódek) niż zbóż jarych wysianych wiosną – tu tworzy się właśnie pewna, chyba najważniejsza przewaga, którą wykorzystują rolnicy.

– Uzupełnienia składników pokarmowych w glebie poprzez nawożenie przedsiewne, głównie fosforu, potasu i magnezu, gdy go brakuje, a podanie tych składników w tym okresie praktycznie przeznaczone jest także do wykorzystania w następnych okresach. Ale często po późnych przedplonach rolnicy odkładają przedsiewne nawożenie na wiosnę i to też wydaje się racjonalne ze względu na możliwość utraty efektywności nawożenia – ale aby były one wykorzystane powinno się je zastosować bardzo wcześnie, czyli jak tylko można wjechać w pole na wiosnę, pamiętając że azot (N) możemy stosować dopiero od 1 marca. Przy zbożach ozimych stosuje się także startową dawkę azotu, choć przy bardzo późnym siewie zazwyczaj wystarczy to, co jest w nawozach wieloskładnikowych lub w pozostałościach po przedplonie, a najważniejsza staje się pierwsza wiosenna jak najwcześniej podana dawka saletry amonowej. Zawsze nawożenie powinno być prowadzone w oparciu o zasobność gleby i potrzeby pokarmowe roślin wynikające z zakładanego przez rolnika plonu. Bilansowanie składników, a zwłaszcza likwidowanie czynnika minimum (składnik, którego brakuje limituje plonowanie) jest podstawą nawożenia. W praktyce najefektywniejsze nawożenie azotem występuje przy pogłównym jego stosowania w odpowiednich okresach. A najważniejsze, aby uzupełnić azot dostępny w glebie dla roślin przed wystąpieniem okresów krytycznych.

– Wyeliminowanie konkurencji chwastów, najlepiej od samego początku, oczywiście po bardzo późnym siewie pozostają prawie wyłącznie zabiegi wiosenne.

To, kiedy zasiejemy zboże ma wpływ na najważniejszy etap w rozwoju rośliny zbożowej i tworzenia przyszłego plonu. Po wytworzeniu 3. liścia roślina zbożowa rozpoczyna krzewienie, a więc pierwszy etap swojego rozmnażania. Rozpoczyna się ono w momencie wytworzenia węzła krzewienia i kończy, gdy pierwsze źdźbła zaczynają „strzelać w górę”. Jest to okres prowadzący do tworzenia nowych pędów, na których potencjalnie będą osadzone kłosy – teoretycznie im więcej wytworzonych pędów, tym potencjalnie wyższy plon, ale nie do końca. Przekroczenie optymalnej ich ilości prowadzi już do procesu odwrotnego – polegającego na wzroście ilości „płonych źdźbeł”, czyli takich, które nie niosą kłosa. Jednak przy późnych siewach raczej będzie ich mniej, to znaczy nie grozi wytworzenie nadmiernej ich ilości, raczej może być odwrotnie, np. gdy wczesną wiosną będzie sucho i zbyt ciepło. Potencjalnie na każdym pędzie może (ale nie musi) osadzony być kłos z ziarnem. Tak więc, od rozkrzewienia zależeć częściowo będzie, ile uzyskamy kłosów na 1 m2 i w efekcie na całym polu.

Wysiewany jęczmień ozimy na początku października w Grubnie zawsze dobrze plonował

Budowa plonu na etapie krzewienia wiąże się jeszcze z innymi procesami, których gołym okiem nie widać. Otóż, kiedy powstaje nowy pęd, to w ciągu kilku dni od jego uformowania rozpoczyna się proces zawiązywania kłosków, czyli zaczyna formować się wielkość kłosa (im cieplej, tym szybciej). Im większa ilość kłosków w kłosie zostanie wykształcona, tym dłuższy, większy będzie sam kłos, a więc w przyszłości także plon. Jednocześnie wewnątrz kłosków po kilkudziesięciu godzinach lub kilku dniach znów w zależności od warunków termicznych rozpoczyna się proces różnicowania kwiatków w kłoskach, a więc określana jest potencjalna ilość przyszłego ziarna. Proces „wydłużania” kłosa trwa tylko do końca krzewienia, natomiast tworzenie kwiatków w kłoskach trwa mniej więcej do fazy drugiego kolanka.

Okres krzewienia jest najważniejszym okresem z punktu widzenia rośliny zbożowej i rolnika. Jeśli w tej fazie roślina nie wytworzy optymalnej ilości pędów i kłosków, to wysokiego plonu nie będzie. A decydować będzie o tym ilość wody i ilość pokarmu dostępnego roślinie. Zasoby wilgoci między 20 kwietnia a 30 maja w naszych warunkach są decydujące o plonowaniu zbóż, a form jarych w szczególności. To dlatego właśnie rolnicy decydują się na późne siewy ozimin i często pytają o siewy przewódkowe. Nie można rolnikom odmówić racjonalności.

Każdy z nas rolników zdaje sobie sprawę, że zboża dostosowują się do długości dnia i choć są wysiewane w różnych terminach, to i tak zbiory będą w bardzo zbliżonym czasie. To oznacza, że gdy dwaj rolnicy zasiali tę samą odmianę pszenicy jeden w połowie września, a drugi na końcu października, może się okazać, że będą młócić tego samego dnia.

Przed zbiorem zawsze sprawdzamy dojrzałość i wilgotność ziarn

Zbiór w odpowiednim terminie to także ważny element technologii

Taki będzie plon, na jaki pozwolą warunki stworzone od samego początku przez rolnika oraz przez przyrodę, na którą wpływu nie mamy. Deszczu i temperatury nie kupuje się w sklepie i nie zagwarantuje ich żadna firma.

Marek Radzimierski, KPODR
Fot. M. Rząsa

Skip to content