Czas pomyśleć o nowym sezonie
W ostatnich czasach uprawa warzyw, ale także i innych roślin nie jest zbyt opłacalna. Dlatego też należy uzyskiwać jak najwyższe plony, o jak najlepszej jakości biologicznej, ale także bardzo dobrym wyglądzie. Trzeba starać się o to, aby plon handlowy stanowił jak najwyższy procent plonu całkowitego.
Myśląc o następnym sezonie trzeba jak najlepiej zaplanować płodozmian. Większość producentów uprawiających warzywa nie ma możliwości produkcji szerokiego asortymentu gatunków roślin warzywnych. Z tego też względu trudno jest ułożyć prawidłowy płodozmian. Poza tym uprawiając przez długi czas rośliny warzywne bez przesiewania roślinami rolniczymi – zwykle zbożowymi, gleba staje się coraz uboższa w materię organiczną, co powoduje jej zaskorupianie i nieprawidłowe stosunki powietrzno-wodne. Prowadzi to w konsekwencji do spadku plonów oraz pogorszenia ich jakości. Następny kłopot to kompensacja chwastów, które coraz trudniej jest zwalczać w uprawie warzyw z powodu braku herbicydów, zwłaszcza tych nalistnych.
Kolejny problem przy uprawie na glebach o niezbyt wysokiej zawartości materii organicznej, to wzrost aktywności patogenów glebowych, takich jak grzyby z rodzaju fuzarium lub tych wywołujących różowienie korzeni cebuli i pora. W glebach, gdzie uprawia się często te same gatunki roślin warzywnych, mogą namnażać się również patogeniczne nicienie powodujące duże straty w plonie całkowitym, ale również handlowym. Warzywa korzeniowe są wrażliwe na żerowanie przede wszystkim guzaka północnego, a cebulowe – niszczyka zjadliwego. Niestety coraz więcej gatunków warzyw jest atakowanych przez różne gatunki nicieni glebowych, z czego nie zdajemy sobie nawet sprawy. Dlatego też należałoby do płodozmianu warzywnego również włączyć rośliny zbożowe czy bobowate przynajmniej raz na cztery lata. Dobrze byłoby też nawozić pola obornikiem. Niestety jest to dość trudne ze względu na to, że hodowla zwierząt jest skupiona w innych regionach niż uprawy warzyw. Poza tym do ochrony zbóż, których słoma jest wykorzystywana do ścielenia w budynkach inwentarskich używane są herbicydy mające wpływ na wzrost i rozwój warzyw. Z tego względu, jeżeli już zdecydujemy się na zakup obornika należałoby stosować go na jesieni i powinien być on dobrze przefermentowany. Obornik stosujemy jesienią pod głęboką orkę. Po wywiezieniu na pole należałoby wymieszać go z wierzchnią warstwą gleby i dopiero przyorać. Jeżeli gleba będzie zawierała dużą ilość materii organicznej, to będzie rozwijało się w niej doskonale życie biologiczne. W glebie będą wtedy dominowały mikroorganizmy pożyteczne, a nie te chorobotwórcze.
Następna sprawa, o której trzeba pomyśleć, to nawożenie. Powinno się je opierać na analizie chemiczno-rolniczej gleby. Niektórzy producenci, jeżeli oczywiście wiedzą od wielu lat jaką mają glebę, wykonują je na tzw. oko. Najlepiej jednak jest wykonać analizę gleby i wtedy będzie wiadomo jak się zmieniają w niej zawartości poszczególnych składników pokarmowych. Analiza pod rośliny warzywne różni się od analizy wykonywanej pod rośliny rolnicze. W analizie ogrodniczej oznaczane są zwykle takie składniki, jak azot, fosfor, potas, magnez, wapń oraz pH i zasolenie, często też chlorki. Składniki pokarmowe w takiej analizie oznaczane są w miligramach na litr, czyli decymetr sześcienny gleby. Żeby oznaczyć składniki pokarmowe dla roślin rolniczych trzeba najpierw glebę wysuszyć, a następnie oznaczyć zawartość składników pokarmowych w 100 gramach powietrznie suchej gleby. W analizie rolniczej używa się również mocniejszych ekstrachentów, co powoduje, że oznaczane są składniki pokarmowe nie tylko te bezpośrednio dostępne dla roślin, ale również te czasowo dla nich niedostępne. Odczyn gleby w analizie rolniczej też oznacza się w KCl, a w analizie ogrodniczej w wodzie destylowanej. Oznaczonych zawartości składników pokarmowych niestety nie da się przeliczyć pomiędzy obydwoma oznaczeniami. Z tego względu pod określone rośliny należy wykonywać odpowiednie analizy.
Przypomnę, że do analizy ogrodniczej pobieramy z danej powierzchni pola około 20–25 próbek, z których po dokładnym wymieszaniu w czystym naczyniu odsypujemy około 0,5 litra gleby i szykujemy do oddania do analizy. Taka próbka po pobraniu musi być niezwłocznie zawieziona do laboratorium ze względu na możliwość zmian w zawartości zwłaszcza azotu, ale również innych składników pokarmowych. Próbki ze względu na to, że są wilgotne opisujemy na zewnętrznej stronie opakowania. Wrzucona do środka kartka papieru czy nawet kawałek kartonu z opisem potrafi dość szybko rozmięknąć i nie można odczytać oznaczenia. Próbę pobieramy z pola o jak najbardziej zbliżonej jakości. Jeżeli w jednym kawałku pola mamy kilka różnych rodzajów gleby, na których widać różnice we wzroście roślin, należałoby z tych kawałków pobrać odrębne próby. Wtedy będziemy mieli rzetelny obraz zawartości składników pokarmowych w glebie.
Również warto przypomnieć, jakie powinny być zawartości składników pokarmowych na polu przeznaczonym pod rośliny warzywne. Chyba najważniejsze jest oznaczenie zawartości wapnia w glebie. Wtedy to możemy się przekonać, czy na danym polu urosną nam wszystkie gatunki warzyw. Zwykle mówi się, że wapnia powinno być w podłożu od 1 000 do 1 500 mg w litrze. Oczywiście zdarzają się pola, gdzie jest znacznie mniej tego składnika, co może spowodować słaby wzrost roślin cebulowych czy też selera korzeniowego i sałaty. Są to rośliny chyba najbardziej wykazujące niedobory wapnia w glebie. Następne bardzo ważne składniki, które można uzupełnić dość szybko to fosfor, potas i magnez. Można je uzupełnić stosując nawozy zawierające te pierwiastki. Jeżeli chodzi o fosfor, to powinno być go w glebie od 50 do 70 mg na litr. Potasu w zależności od gatunku warzywa od 180 do 220, a nawet 250 mg na jeden litr gleby. Jeżeli chodzi o azot jest to bardziej skomplikowana sprawa. W glebie przy temperaturze poniżej 5oC zamiera życie biologiczne, a wraz z nim i zawartość tego pierwiastka. Z tego też względu po jego oznaczeniu w czasie zimy czy wczesnej wiosny lub jesienią i tak nawożenie należy oprzeć o własne doświadczenie i potrzeby roślin. Jeżeli chodzi o zawartość wapnia, to niestety nie można niedoborów uzupełnić w czasie jednego sezonu wegetacyjnego. Jest to składnik pokarmowy, który również może dość szybko się przemieszczać w glebie. Jeżeli gleba będzie uboga w materię organiczną, to pierwiastek ten nie będzie w niej zatrzymywany. Możemy stosować nawozy wapniowe zawierające w sobie węglan wapnia, np. kredy nawozowe, pamiętając o tym, aby nie przekraczać dawki 1 tony na hektar. W przeciwnym wypadku może dojść do przenawożenia tym składnikiem i uwstecznienia fosforu. Oczywiście wapń z takich nawozów uwalniany jest dość powoli, a do jego udostępnienia potrzebne są duże ilości wody. Wiedząc o tym, że mamy zbyt mało wapnia w glebie do nawożenia warzyw możemy używać saletry wapniowej, posiadającej w swoim składzie oprócz 15,5% azotu również 19% Ca, który jest łatwo rozpuszczalny w wodzie.
Coraz częściej również mówi się o wykonywaniu analiz na zawartość siarki czy mikroelementów, takich jak np. bor czy molibden. Oczywiście można takie analizy wykonać. Okazuje się jednak, że zarówno siarki, jak i mikroelementów nasze gleby zawierają zbyt mało. Na dodatek niektóre mikroskładniki i tak z gleby pobierane są słabo. Często jest też tak, że aby uzupełnić zawartości do optymalnych trzeba na 1 hektar wysypać kilka lub kilkanaście gramów danego pierwiastka. Myślę więc, że chyba lepiej stosować nawozy mikroelementowe kompleksowe dolistnie wraz z zabiegami ochrony roślin lub w odrębnych zabiegach.
Gdy już wiemy, jakie mamy zawartości składników pokarmowych w glebie, to możemy poprosić doradcę o sporządzenie zaleceń nawozowych lub korzystając ze wzorów znalezionych w Intrenecie sporządzić je sobie samemu.

Objawy żerowania niszczyka zjadliwego na systemie korzeniowym cebuli

Fuzarium na główkach kapusty

Objawy żerowania nicieni na korzeniach selera i wtórne zakażenie bakteriami

Objawy żerowania guzaka północnego na korzeniach marchwi
Tekst i fot. Piotr Borczyński, KPODR