Pszczółki, czas do pracy!
Okres zimowy w pasiece za nami. Dla rodzin pszczelich to był prawdziwy sprawdzian siły i zdrowia, bo to właśnie zima definiuje całoroczną pracę bartnika, to jak leczył swoje rodziny pszczele, ile i jakiej jakości podał im pokarmu, a także w jakim stanie daną rodzinę doprowadził do zimowli. Dziś wiemy, w jakim stanie ruszą nasze pnie pszczele do sezonu.
Kiedy już w naszych pasiekach rozbrzmiał najwspanialszy dla uszu każdego pszczelarza dźwięk intensywnych wiosennych oblotów, nadeszła najwyższa pora na przeglądy wiosenne rodzin pszczelich. Przy sprzyjającej temperaturze około +15oC należy przejrzeć każdy ul. To ważne, abyśmy odczuwali komfort termiczny w czasie pierwszego generalnego przeglądu rodzin pszczelich. Patrząc na termometr nie ocenimy wilgotności powietrza, porywów zimnego, wiosennego wiatru i momentów pochmurnych. Czemu to tak ważne? W ulu na pewno jest już sporo czerwiu, szczególnie tego odkrytego, bardzo wrażliwego na zaziębienie. Wyciągając ramki, oceniając kondycję rodzin po zimowli, jak i stan pozostałych w ulu zapasów w łatwy sposób możemy bardzo zaszkodzić rodzinie pszczelej, właśnie przez nadmierne wychłodzenie gniazda i zaburzenie dynamiki rozwoju.
W czasie wykonywania przeglądu należy również dokonać oceny kondycji rodziny, priorytetem jest oczywiście zapas pokarmu, który w razie potrzeby należy uzupełnić. Oceniamy również zawilgocenie ula i jeśli zauważymy nadmiar wilgoci wymieniamy matozatwór na suchy. Zwracamy uwagę na ilość ramek, które są obsiadane przez pszczoły, a te, na których pszczół nie ma – usuwamy z ula lub przekładamy za zatwór. Uważam również, że w tym okresie sezonu nie ma konieczności szukania matki pszczelej. Ocena stanu i ilości czerwiu powinna nam wystarczyć, aby móc ocenić kondycję danej rodziny i fakt, że matka jest. W prawidłowo rozwijającej się rodzinie pszczelej matka zaczyna czerwienie od środka plastra i tam powinniśmy znaleźć czerw kryty, odsuwając się ku skrajom ramki zauważymy larwy, aż po znajdujące się na skraju jajeczka. Jeśli jednak czerw jest garbaty lub nie ma go w ogóle, należy zwrócić szczególną uwagę na daną rodzinę pszczelą i dokładnie przejrzeć ul. Warto zwrócić również uwagę na zachowanie się pszczół, czy nie są one poddenerwowane, zaczynają buczeć i mrowią się – takie symptomy muszą przyciągnąć naszą uwagę. Jeśli nie znajdziemy matki w ogóle, trzeba działać szybko w celu ratowania takiej rodziny pszczelej. Tutaj do dyspozycji mamy zapasowe matki pszczele zimowane przez hodowców właśnie w celu ratowania rodzin bezmatecznych wiosną lub możliwość połączenia rodzin pszczelich.
Wszystkie anomalie, jakie zauważymy w pasiece należy notować w dzienniku pasiecznym. Najlepiej spisywać wszystko „na świeżo”, zaraz po zakończeniu przeglądu danej rodziny. Informacje o ilości ramek obsiadanych przez pszczoły, ilości czerwiu i pokarmu, a także wyjętych ramkach w celu ścieśnienia gniazda i zmniejszenia kubatury dadzą nam w przyszłości podstawy do wyciągnięcia wniosków.
Pszczoła zapylająca kwiat pigwowca
Ramka pszczela obsiadana przez robotnice
Można również zastanowić się nad łączeniem słabszych rodzin pszczelich. Jestem zdania, że nie warto utrzymywać na pasiece rodzin słabych, takich które odbiegają wyraźnie od średniego pogłowia na danym pasieczysku. Z doświadczenia wiem, że połączone dwie słabe rodziny są w stanie dorównać tym, które przezimowały na poziomie średniej siły danej pasieki przynieść pszczelarzowi trochę miodu i satysfakcji z jego pracy. Rodziny wychodzące słabe z zimowli, odbiegające znacznie od średniej stanowią swoistą kulę u nogi. Wymagają poświęcenia od nas większej ilości czasu i rzutują na komfort pracy przez cały sezon. Dużym ułatwieniem dla pszczelarza jest wyrównane pogłowie pszczół. Dzięki temu prace pasieczne stają się łatwiejsze w planowaniu i wykonaniu. Nie dochodzi do sytuacji, w których silne rodziny mają pełne nadstawki miodu, który niezwłocznie trzeba odebrać, a słabe dopiero co odbudowały pierwszy plaster węzy. Takie rozwarstwienie powoduje często frustrację u pszczelarza i dokłada mu pracy.
Kwiecień, to miesiąc rozkwitu rodziny pszczelej, a sytuacja w ulu może zmienić się bardzo dynamicznie. Silne rodziny potrafią rozpocząć już odbudowę plastrów z węzą, a nawet przynieść do ula miód wierzbowy lub klonowy, oczywiście nie są to ilości towarowe, ale świadczą o kondycji pszczół i bardzo dobrym miejscu ustawienia pasieki do rozwoju wiosennego. W takich rodzinach jeszcze w kwietniu warto rozbudowywać gniazdo. Idealnie jeśli dokładamy ramki z suszem i dostarczamy matce przestrzeń do czerwienia. Poszerzać gniazda trzeba jednak bardzo ostrożnie i nie należy go rozdzielać dokładanymi plastrami. Idealnie jeśli matka podejmie czerwienie bezpośrednio przy zatworze, wtedy dokładamy susz między ramkę skrajną a zatwór. Istnieje wiele metod, których celem jest przyśpieszenie rozwoju rodzin pszczelich, lecz z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że nic nie zastąpi naturalnego pożytku i sprzyjających warunków atmosferycznych w okresie wczesnej wiosny.
Przypominam nadal o poidłach pasiecznych, które odgrywają niedocenianą przez wielu rolę w rozwoju pszczół. Na przełomie kwietnia i maja należy rozpocząć poszerzanie gniazd o miodnie. Warto robić to ostrożnie. Majowe gwałtowne ocieplenie może w bardzo krótkim okresie doprowadzić do intensywnego wydzielania nektaru. Warto, by rodzina pszczela miała czas na przygotowanie magazynów na pierwszy wziątek. Aby nadmiernie nie wychłodzić gniazda można zastosować beleczki, z których 3–4 znajdujące się w skrajnych uliczkach wyjmiemy, w ten sposób nie wychłodzimy gniazda, a umożliwimy rodzinie przygotowanie suszu. Inną metodą jest zastosowanie folii, którą podginamy na szerokość 3–4 cm. Analogicznie do metody z beleczkami nie schłodzimy gniazda, a zapewnimy robotnicom możliwość przygotowania komórek w miodni na zalanie wziątkiem. W rejonach Polski, gdzie możemy liczyć na pożytek z rzepaku ozimego na koniec kwietnia, pszczoły muszą być gotowe do pracy na pełnych obrotach.
To ostatni moment, kiedy możemy przygotować się do pełni sezonu. Warto skontrolować ilość krat odgrodowych, ilość przygotowanych plastrów z węzą i stan narzędzi niezbędnych do prac pasiecznych. Kiedy już zawita do nas maj, może nie być na to czasu.
Tekst i fot. Adrian Stankiewicz, KPODR