Jeszcze zbieramy
Październik to czas zbiorów warzyw kapustnych i korzeniowych. Większość z nich trafia do przechowywania z przeznaczeniem na sprzedaż w czasie zimy i wiosny następnego roku. Podstawą jest to, żeby do przechowalni nie wpuszczać towaru uszkodzonego przez szkodniki i choroby. Jak mawiają Holendrzy „Przechowalnia to nie szpital”. Niestety nie wszyscy o tym wiedzą i starają się zmagazynować jak największą masę produktów.
Z tego więc względu bardzo ważna jest ochrona, która powinna być prowadzona praktycznie do zbiorów, aby do przechowywania trafił towar tylko najlepszej jakości, bez uszkodzeń spowodowanych żerowaniem szkodników oraz bez jakichkolwiek oznak chorobowych.
Najczęstsze problemy to choroby naci marchwi i pietruszki, jak również infekcje odglebowe na korzeniach warzyw, które są przeznaczone do przechowywania. W przypadku warzyw kapustnych zwykle są problemy z uszkodzeniami spowodowanymi przez szkodniki, takie jak śmietki czy choroby, takie jak szara pleśń czy fuzarium. Istotne jest również to, żeby warzywa były zbierane w optymalnej dojrzałości zbiorczej. Zarówno te zebrane zbyt wcześnie, jak i zbyt późno, czyli przejrzałe, mogą być przechowywane, ale niezbyt długo. Często do przechowalni trafiają również warzywa uszkodzone przez przymrozki lub niezbyt ostrożny zbiór.
Teraz parę słów o trudnościach, które wystąpiły na plantacjach warzyw jeszcze we wrześniu. Po upalnym lecie producenci cebuli narzekali, że główki po wykopaniu zaczynały gnić od góry. Zwykle od szczypioru, który zbyt szybko zasychał, a mięsiste łuski nie zdążyły dorosnąć do końca, wówczas cebule mogły być atakowane przez choroby bakteryjne. Od góry, która nie była dobrze zamknięta mogła dostawać się woda, która się tam gromadziła i sprzyjała infekcjom bakteryjnym. Są plantacje, na których w ostatnich dwóch czy trzech zabiegach do oprysków były dokładane produkty miedziowe i niestety tam też był kłopot. Mogło to być spowodowane tym, że do wnętrza łusek nie docierały produkty powierzchniowe o działaniu kontaktowym. Dotyczyło to zarówno cebuli z dymki, jak również cebuli z siewu wiosennego. Plantacje były nawadniane, niektóre dość intensywnie, a i temperatura sprzyjała rozwojowi mikroorganizmów chorobotwórczych. Czy pomogłyby produkty o działaniu wgłębnym, zwłaszcza te zawierające nanocząsteczki srebra? Trudno powiedzieć.
Prawidłowo dorośnięte łuski mięsiste cebuli
Pusta przestrzeń w szyjce cebuli, w której może dochodzić do infekcji bakteryjnych
Następny problem, to pękanie owoców na plantacjach pomidorów. Miało to miejsce po długotrwałej suszy, nawet na plantacjach nawadnianych, po przejściu fali deszczu i ochłodzeniu. Duża wilgotność powietrza i gleby spowodowała, że rośliny pomidorów zaczęły pobierać znaczne ilości wody, a opite nią dojrzałe owoce zaczęły pękać. Dotyczy to praktycznie wszystkich odmian bez względu na twardość. Oczywiście im twardsze owoce, tym spękań było mniej. Niestety na spękaniach zaczynają się procesy gnilne i pojawiają się pierwsze objawy szarej pleśni. Dodatkowo ze względu na ochłodzenie, zwłaszcza w nocy, na owocach pojawiają się objawy antraknozy. Powodują one, że owoce są całe, ale nie nadają się nawet do zbioru ręcznego. Po wzięciu takiego owocu w rękę, zaczyna się on rozpadać. Pierwsze objawy to wodniste wklęsłe plamy, które z czasem obejmują całe owoce. Przyczyną pojawienia się antraknozy jest przede wszystkim zbyt późny zbiór dojrzałych już owoców. Obecnie owoców już nie zbiera się ręcznie tylko kombajnami, co powoduje, że praktycznie wszystkie owoce na plantacji powinny być dojrzałe. Jednak owoce, które wybarwiły się jako pierwsze zostają porażone przez patogeny grzybowe, zwłaszcza antraknozę. Dodatkowo owoce zbyt zaawansowane w procesie dojrzewania tracą dobrą sprężystość skórki, co może powodować pękanie.
Pęknięcia na owocach pomidorów
Objawy antraknozy
Na plantacjach warzyw kapustnych, takich jak kalafior czy też brokuł, zaczęły się problemy z dużą ilością mączlika warzywnego. W czasie wysokich temperatur i suchego powietrza okres rozwoju tego owada znacznie się skraca, a owady dorosłe rozwijają się nie tylko na roślinach uprawnych, ale również na chwastach, a jaja są zwykle składane na spodniej stronie liści warzyw kapustnych. Zwalczanie owadów dorosłych jest bardzo trudne ze względu na częste naloty spoza pola uprawnego. Tak więc pozostaje zwalczanie pierwszych stadiów larwalnych i przerywanie łańcucha rozwojowego. W czasie wysokich temperatur i częstego nawadniania plantacji wiele odmian brokuła czy kalafiora przyśpieszyło wegetację i trzeba było rozpocząć zbiory wtedy, kiedy zamrażalnie jeszcze nie były zbyt mocno zainteresowane skupem surowca. Kolejny problem jest taki, że producenci nie posiadają nawet niewielkich chłodni, w których mogliby schłodzić zebrany z pola towar. Po zróżyczkowaniu ciepłych róż i wsypaniu ich do skrzyniopalet, biomasa zaczyna się zagrzewać i jest porażana przez bakterie, czego wynikiem jest ich gnicie. Takie różyczki niestety nie nadają się do handlu. Zwykle takie niedogodności pojawiają się w punktach skupu w rejonach, gdzie jest dużo małych dostawców i czas od momentu zbioru i różyczkowania do dostawy jest dość długi. Z tego względu towar przed wyróżyczkowaniem powinien być wychłodzony. Kiedy wsypiemy wychłodzone różyczki do większych pojemników, powinny one być również wstawione do chłodni. Schładzanie dopiero po zróżyczkownaiu niestety nic nie daje, ponieważ masa towaru wewnątrz skrzyni bardzo szybko się zagrzewa, a jej wychłodzenie jest niemożliwe.
Gnijące różyczki kalafiora
Tekst i fot. Piotr Borczyński, KPODR