Przemyślenia i obserwacje
Minął rok 2020 i zaczyna się nowy 2021. Pora pomyśleć o produkcji na nowy sezon.
W ubiegłym roku pisałem, że producenci, zwłaszcza warzyw dla przemysłu przetwórczego, są na straconej pozycji. Kontrakty bowiem nie opierają się na tonażu warzyw tylko na hektarach, do których przypisywany jest z góry narzucony dość niski plon warzyw, który często nie pokrywa kosztów produkcji lub pozostawia niewielki zysk na poziomie produkcji rolniczej. Produkcja warzyw obarczona jest dużym ryzykiem, dlatego producenci warzyw podczas rozmów kontraktacyjnych i negocjowania cen skupu powinni mieć to na uwadze. Taka sytuacja miała miejsce w minionym sezonie. Ze względu na dość częste i duże opady deszczu średnie plony pomidorów na Kujawach nie zwróciły kosztów produkcji. Były oczywiście gospodarstwa, w których zebrano 50–60 ton z hektara, ale znakomita większość w tym roku o takich plonach mogła pomarzyć. Dodatkowo nakłady na ochronę roślin przekroczyły średnią z ostatnich kilku lat. Trzeba było niestety wykonać 2–3 zabiegi przeciwko zarazie ziemniaka w tygodniu. To na Kujawach. Natomiast producenci z Wielkopolski opowiadają, że tam padało mniej, wody wręcz brakowało, a plony pomidorów sięgały nawet 90 ton z hektara.
Jeżeli chodzi natomiast o warzywa korzeniowe czy ziemniaki sytuacja jest zgoła inna. Dość sucha wiosna, zwłaszcza na Kujawach, spowodowała problemy ze wschodami nasion. Wielu producentów jednak potrafi już podlewać swoje plantacje tak, żeby nasiona prawidłowo wzeszły. Późniejsze opady spowodowały bardzo dobry wzrost roślin, co wpłynęło na bardzo wysokie plony. Marchew plonowała nawet na poziomie 120 ton z hektara. Takie plony osiągnęły wszystkie gospodarstwa zarówno te małe, jak i wielkoobszarowe, które zwykle nie mają dobrego dostępu do wody czy też urządzeń nawadniających. Uprawą warzyw, których produkcję da się praktycznie w 100% zmechanizować zajmują się coraz większe gospodarstwa na coraz większych obszarach. Wysokie plony z hektara spowodowały, że producenci praktycznie nie mają co zrobić z połową plonów. Wysokie ceny ziemniaków w ostatnich dwóch latach spowodowane suszą w całej Polsce i Europie spowodowały, że w ubiegłym roku było znacznie więcej nasadzeń. Jest to bowiem uprawa, którą można również w 100% zmechanizować, więc ziemniaki zostały posadzone w wielu gospodarstwach, które ich wcześniej w ogóle nie uprawiały. Producenci poradzili sobie z ochroną, a plony też były znacznie większe niż w przeciętnych latach. Z tego względu ci producenci, którzy nie posiadają rynków zbytu oddają towar poniżej kosztów produkcji, a założenia były takie, że dużo zarobią. Takie sytuacje powtarzają się co kilka lat. Niestety producenci nie wyciągają prawidłowych wniosków, tylko sieją i sadzą to, co w ostatnich kilku latach osiągnęło wysokie ceny, co kończy się dla nich źle. Tracą wtedy nie tylko ci, którzy produkują dany asortyment pierwszy raz, ale również ci, którzy opierają się na danej produkcji od lat.
Od wielu lat współpracuję z wieloma firmami, które zajmują się dystrybucją środków do produkcji ogrodniczej i testuję nowe rozwiązania w nawożeniu czy też ochronie roślin. W minionym już sezonie testowałem najpierw na plantacjach produkcyjnych, a następnie na odrębnej plantacji produkty firmy Cosmocel. Były to dwa produkty, które będą dystrybuowane przez firmę Osadkowski jako technologia Don’t Stop Growing. Jeden z nich będzie zapobiegał pojawieniu się na plantacji chorób bakteryjnych, a drugi ma za zadanie ograniczenie stosowania insektycydów poprzez stworzenie tarczy ochronnej na plantacji warzyw kapustnych. Obydwa produkty były testowane na plantacji brokuła na zbiór jesienny, na wyznaczonym oddzielnym polu uprawnym w jednym z gospodarstw, z którymi współpracuję. Rozsada brokuła posadzona było około 20 lipca. Była ona zaprawiona preparatem Verimark, tak jak cała rozsada w tym gospodarstwie. Po czterech tygodniach od posadzenia rozsady, kiedy zaczyna słabnąć działanie zaprawy, zaczęliśmy opryskiwać plantację preparatami MiteMine i D-fenc. Opryski były wykonywane co 7–10 dni. Raz w tygodniu również były dokonywane lustracje plantacji. W czasie kiedy producent już miał zbierać róże brokuła można było obserwować skuteczność działania produktów. Na plantacji praktycznie nie było szkodników. Nie było również widocznych uszkodzeń po żerowaniu szkodników. Oczywiście znalazłem miejsca w różach, gdzie szkodniki próbowały zacząć żerować. Podejmowały próby jeszcze wtedy, kiedy róże były niewielkie, co objawiało się zabliźnieniami skorkowaciałymi na tkance. Jeżeli chodzi o bakteriozy, to objawów nie było widać na różach. Z obserwacji producenta podczas różyczkowania wynika, że również praktycznie nie ma objawów żerowania śmietki w róży. Co niestety spotykało się w różach brokuła chronionego konwencjonalnie. Na roślinach odnotowano we wrześniu obecność gąsienic piętnówki, ale nie było ich widać wewnątrz róż. Okazuje się, że w doświadczeniach przeprowadzonych w Instytucie Ogrodnictwa też były problemy z tym szkodnikiem, co świadczy o tym, że produkt ten nie działa dobrze na duże gąsienice. Oczywiście nie zachęcam do stosowania tylko technologii Don’t Stop Growing, ale może ona być stosowana na przemian ze środkami ochrony roślin lub podczas końcowej ochrony, aby okres od ostatniego chemicznego zabiegu był dość długi, a pozostałości po środkach ochrony roślin jak najmniejsze.
W kilku gospodarstwach producenci testowali również product HumiCalc 4.0. Jest to granulowany nawóz wapniowy zawierający kwasy humusowe i fulwowe, bakterie Bacillus azotofixans, które mają możliwość wiązania azotu atmosferycznego oraz boru. Bazą produktu jest kreda granulowana o wysokiej reaktywności umożliwiająca zastosowanie w okresie uprawek pożniwnych, przedsiewnych, a także pogłównych. Produkt był zastosowany na polach, gdzie zasiano cebulę i posadzono brokuł. Oczywiście zastosowano go na części pola. Jesienią została wykonana analiza gleby i okazało się, że zawartość wapnia na części pola, gdzie zastosowano 500 kg HumiCalcu na hektar jest zdecydowanie większa niż na tym odkwaszanym tradycyjnym produktem węglanowym (popularna kreda). Na polu cebulowym po zastosowaniu HumiCalcu było 1 434 mg Ca, a na kontroli 1 161 mg. W przypadku pola brokułowego wyniki były następujące 862 i 636 mg Ca w dcm3 gleby. Nieznacznie była wyższa również zawartość węgla organicznego i wynosiła odpowiednio dla pola cebulowego 0,94 i 09,1 mg oraz dla pola brokułowego 0,84 i 0,69 mg.
Tekst i fot. Piotr Borczyński
Kujawsko-Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego