Medytacje w jeździectwie
„Próbując zrozumieć konie poznajesz samego siebie.”
Czasy, w których przyszło nam żyć wymagają od nas maksymalnego wykorzystywania swoich możliwości, a i często wykraczania poza nie. Nieświadomie zostajemy wciągnięci w „wyścig szczurów”, wyścig którego zasad nie znamy, jedyną rzeczą, jaką wiemy jest to, że bieg ukończy tylko najsilniejsza jednostka.
Organizm, którego naturalnym sposobem regeneracji jest wypoczynek, sen, relaks, narażony jest na brak zrozumienia z naszej strony. Na siłę przymuszamy go do pędu, odpowiedzią na taki despotyzm jest „złość organizmu”, często objawiająca się chorobą. W przyrodzie nic nie ginie, wszystko kiedyś musi do nas wrócić. Nieraz dzieje się to z podwójną siłą i dopiero wtedy człowiek uświadamia sobie jak słabą jest istotą wobec otaczającego go świata, który tak naprawdę demonizowany jest przez nas samych. Ważne jest więc, żebyśmy się odnaleźli – odzyskali równowagę, poczuli spokój.
Regeneracji i zrozumienia szukamy na różne sposoby, głównie w odosobnieniu, w zaciszu własnego ogrodu, w górach podczas wspinaczki, biegając, obcując ze zwierzętami. Wszystkie te sposoby odszukania harmonii w codzienności mają nas wyciszyć, mają odciąć rzeczywistość wokół nas parawanem obojętności.
Taką niewidoczną „ ścianą” jest medytacja. Wielu osobom daje ona siłę do walki ze współczesnymi demonami, dzięki niej ludzie zaczynają zrzucać łańcuchy cywilizowanego świata, łańcuchy XXI wieku. Ta moc jest tak wielka, że ludzie którzy ją rozumieli zamieniają ją w czyny. Bo czuć się dobrze, to akceptować swój stan i to kim się jest, a medytacja jest „sposobem na zaprzestanie samooszukiwania się”.
To wszystko było tytułem wstępu, tylko po to żeby pokazać jak ważna jest świadomość samego siebie, własnych myśli i emocji. Sporo osób myśli, że w pełni kontroluje siebie i swoje odczucia, jednak często mamy już tak wypracowany schemat naszych myśli, emocji i doznań, iż rzadko kiedy jesteśmy w stanie rozróżnić je i wyselekcjonować poszczególne myśli. Jesteśmy częścią przyrody i często odnajdujemy właśnie w niej spokój i ukojenie zarówno ciała, jak i duszy. Część tej przyrody stanowią również stworzenia, które nas otaczają.
Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego przebywanie ze zwierzętami potrafi tak wyciszyć, dlaczego ludzi ciągnie do nich w momentach największego napięcia nerwowego?
Udowodniono, że kontakt ze zwierzętami wpływa na obniżenie się ciśnienia krwi oraz spowolnienie tętna. Tego typu obserwacje i zaczerpnięta z nich wiedza, potwierdzona licznymi badaniami sprawiła, że bardzo popularne i efektywne stały się terapie z udziałem zwierząt. Nie tylko znane nam animaloterapie, polegające na kontaktach z psem, kotem, koniem itd., ale również terapie dosięgające sfery duchowej mające na celu oczyszczenie umysłu i jego odpoczynek.
Kiedy odpoczywamy? Czy w ogóle odpoczywamy?! Czy odpoczynek stał się czymś tak trudnym, że trzeba się go uczyć? Wg. słownika języka polskiego „odpoczynek to czas poświęcony na pozbywanie się zmęczenia, zwykle poprzez robienie tego, co sprawia przyjemność”. Dla niektórych przyjemnością jest jazda konna dla innych samo obcowanie z koniem. Natomiast medytacja konna przeznaczona jest dla wszystkich zarówno jeźdźców, jak i osób nie mających styczności z końmi, a nawet takich, którzy zawsze się ich bali.
Jak działa medytacja? Mimowolnie, znajdując się na grzbiecie konia czujemy spokojne kołysanie – odpoczywamy, myślimy tylko o jego ruchach – nasz umysł się wyłącza. Czas spędzony w ten sposób z koniem to czas refleksyjny dla siebie, osoba biorąca udział w tego typu terapiach „widzi jasno”. Bezpośredni kontakt z koniem, to 100% udanej kontemplacji, w pewnym stopniu dzięki koniom nie trzeba wkładać zbyt wiele wysiłku, nie trzeba wiedzieć nic na temat medytacji, a i tak mimowolnie już w niej się uczestniczy. Napływ emocji zarówno pozytywnych, jak i negatywnych, możliwość ich uzewnętrznienia w różny sposób poprzez płacz, krzyk itp., wpływa na oczyszczenie wewnętrzne. Najbardziej znaną i póki co jedyną metodą medytacji konnej jest Holy Equus (HEQ) – zaklinanie koni i życia. Autorką tej metody jest Daria Galant – polska powieściopisarka, poetka, dramatopisarka, reżyser. Autorka powieści, filmów dokumentalnych, obrazów, scenariuszy, opowiadań publikowanych w czasopismach, felietonów literackich, esejów, wykładów z dziedziny literatury i hippiki, ale przede wszystkim miłośniczka koni. HEQ opiera się głównie na teorii działania neuronów lustrzanych, która zakłada że koń odbija wszystkie nasze emocje i to w krzywym zwierciadle. Jak pisze sama autorka: „Jeśli człowiek daje się w życiu odsuwać na bok, koń też go odsunie na bok. I nie ma na to rady, bo pracujemy na zasadzie lustra.” Koń jest „ prosty” w swoich emocjach, albo jest mu dobrze albo źle, dzięki czemu uczy nas właściwego czucia świata zewnętrznego i naszego własnego świata wewnętrznego. Twórczyni HEQ wyraża to w następujących słowach: „Gdy wszystko jest spójne i wynika z wiedzy, spokoju i opanowania lidera czy przewodnika, wówczas koń czuje się dobrze i podąża za sugestiami prowadzącego. Gdy prowadzący ma w sobie bałagan, nie potrafi skierować myśli na odpowiednie działanie, koń również czuje chaos i w nim nie potrafi się odnaleźć.” Autorka podkreśla ogromne znaczenie prawidłowego wyszkolenia kadry prowadzącej zajęcia metodą HEQ, w tym również koni biorących udział w terapii.
Warto choć raz odczuć jedność i spróbować współgrać z innym organizmem. Potrzebę swoistego współgrania między koniem, a człowiekiem zauważono również w jeździectwie sportowym, gdzie główną emocją, towarzyszącą zawodnikom jest stres. Coraz częściej w planie treningowym zauważyć można wpisane już na stałe tzw. treningi mentalne.
Czym są? Są doskonaleniem umiejętności opanowywania własnego ciała, regulacji własnego pobudzenia, kontroli uwagi, koncentracji, pewności siebie, motywacji, wyznaczania celów, relaksacji, odpoczynku uwzględniając przy tym wpływ tych wszystkich działań na pracę konia.
Joanna Denus – psycholog sportu, zaznacza w jednym ze swoich artykułów następujący fakt: „(…) badania dowodzą, że zmianą fizjologiczną wpływającą bezpośrednio na funkcjonowanie konia jest rytm pracy serca jeźdźca. Rytm ten zmienia się w sytuacji stresującej i jest odbierany przez konia, jako sygnał „Czegoś się boję”. Znając behawioryzm koni lub analizując powyższy tekst, łatwo można wywnioskować, że w odpowiedzi na tego typu sygnał wysyłany z naszej strony, koń nie wiedząc czego się boimy, sam zacznie szukać sobie czegoś, czego mógłby się przestraszyć – bo przecież czuje, że my czegoś się boimy, a to oznacza zagrożenie życia, a w efekcie ucieczkę, niepewność i… słabszy przejazd. Opanowanie własnego ciała/umysłu, a przez to wydany mu przez nas „zakaz” wysyłania sygnału stresu wywołującego lęk u konia, poprawi jakość przejazdów konkursowych, a tym samym wprowadzi jeźdźca w stan dobrego samopoczucia, które również zostanie przekazane wierzchowcowi w formie swoistej nagrody za dobrze przejechany parkur. Jednak takie umiejętności wymagają dużej samoświadomości i postawienia sobie konkretnego celu. Psychologia sportowa dąży do tego, by wzmocnić zawodników w sferze psychicznej, ale i coraz częściej duchowej. Uczy również, że ważne jest zachowanie symbiozy pomiędzy jeźdźcem i koniem, wynikiem tej zależności jest osiągnięcie zamierzonego celu.
Koło, które napędza rzeka współczesności służy do produkcji mąki, współczesne czasy karmią ludzi stresem, depresją i samokrytyką. Ludzie, którzy stawiają sobie coraz wyżej poprzeczkę zapominają o ograniczonych możliwościach własnego organizmu. Poddając się złym emocjom często częstują nimi swoje konie, zapominając, że nie można ich personifikować, wymuszając na nich identyczny dyskomfort, jaki fundują samym sobie. Dlatego, tak ważna jest samoświadomość, dopiero poznając siebie jesteśmy wstanie zrozumieć problem, jaki dręczy naszego konia i w tym ma pomóc nam medytacja, która w dosłownym tłumaczeniu znaczy zagłębianie się w myślach, rozważanie, namysł. Pewien mądry człowiek, trener śmiejąc się mówił, że wystarczy dać mu linę, a powie ci kim jesteś. Jakub Ciemnoczołowski, bo o nim mowa to trener, który prowadzi warsztaty z naturalnych metod pracy z końmi i „nie tylko”. Na przykładzie krótkiego ćwiczenia, polegającego na dobranie się w pary, gdzie jedna osoba odgrywa rolę konia, a druga jego właściciela autor zabawy pokazuje uczestnikom jak ważna jest świadomość własnej osoby, jak ważna jest postawa i pewność siebie. Ćwiczenie to, miało również na celu pokazanie jakie słabości/potrzeby mają uczestnicy i jak one wpływają na „konia” odgrywanego przez drugą osobę. Właśnie takie, z pozoru łatwe doświadczenia często uświadamiają, że problem tkwi w człowieku, a nie koniu i czasem warto się zatrzymać i nie tylko słyszeć, ale też słuchać swojej świadomości.
Marzena Nowacka
Kujawsko-Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego